Rozdział spóźniony, ale jest.
Wyrazy zaznaczone na niebiesko to przejścia do linków.
Proszę komentować.
Pozdrawiam #Cherry
***
-Niebieski czy czarny? - szeptała Nadia, zastanawiając się jaki kolor długopisu kupić.
- Czarny, jest uniwersalny. - podpowiedziała dyplomatycznie Ania.
- Niby tak, ale ja bardziej lubię niebieski, zresztą ty też. - Ruda cały czas upierała się przy swoim. - Mam pomysł! - dodała po chwili. - kupię dwa: jeden czarny i jeden niebieski! - jak powiedziała, tak też zrobiła.
- Nie mogłaś tak od razu, tylko musiałaś siedzieć w sklepie... - brązowooka spojrzała na zegarek - ...piętnaście minut zastanawiając się, jakiego koloru kupić długopis? - pytała, kiedy wychodziły ze sklepu. Nadia przewróciła oczami i nic nie odpowiedziała.
Po pięciu minutach niezręcznej ciszy, przyjaciółki weszły do dużego sklepu z sukienkami. Kiedy przekroczyły próg salonu, do ich nozdrzy dotarł słodki zapach świeżo parzonej kawy. Obie uśmiechnęły się czując drażniący aromat ciepłego napoju.
- Witam, czy mogłabym panią w czymś pomóc? - zapytała ekspedientka, kiedy zauważyła dziewczyny chodzące po sklepie. Dziewczyna mogła mieć "na oko" dwadzieścia lat. Blond włosy kaskadami spadały jej na ramiona, a uśmiech jakby był nieodłączną ozdobą jej twarzy.
- Chciałybyśmy kupić sukienki na bal, który niedługo odbędzie się w naszej szkole. - odpowiedziała Nadia
- Dobrze, czy mają panie jakieś życzenia dotyczące wyglądu?
- Ja mam pomysł co do kroju. Zawsze marzyłam, o sukience bez ramiączek i rozkloszowanej od pasa do kolan. - rozmarzyła się Ania.
- Konkretny kolor ma pani na myśli? - zapytała ekspedientka podchodząc do brązowookiej.
- Myślałam o miętowej, bądź szmaragdowej. - blond włosa zamyśliła się, a po sekundzie jak oparzona biegała po sklepie łapiąc sukienki zapakowane w białe pokrowce.
- Proszę. - powiedziała wręczając Ani dziesięć wieszaków z materiałowymi opakowaniami.
- Dziękuję - brązowooka powiedziawszy to, wraz z ciążącym balastem, skierowała się do przebieralni.
Po przymierzeniu dziewięciu sukienek Ania straciła nadzieję na kupienie jakiejkolwiek sukienki. Wszystkie były niedobre. Albo niewygodna, albo za sztywna. Ze zwątpieniem podniosła ostatni wieszak. Rozpięła zamek i... zaparło jej dech w piersi. Sukienka (w moim opowiadaniu jest pastelowo-miętowa dop. aut.) miała grube ramiączka, przylegała do ciała, od pasa była luźniejsza i jedną stroną sięgała do kolana, a drugą za. Pośrodku miała wycięcie do połowy ud. Dziewczyna powoli włożyła ją. Pasowała, jakby była stworzona specjalnie dla niej. Po prostu była idealna. Szybkim ruchem ręki odsunęła kotarę. Nadia, która siedziała na kanapie przed przebieralnią wstała jak oparzona i wydała z siebie przeciągły pisk zachwytu.
- Ta sukienka jest piękna! - ruda krzyknęła na cały sklep. - Musisz ją kupić!
- Jest niesamowita. - szepnęła brązowooka.
- I jest twoja. - ni stąd ni zowąd ekspedientka pojawiła się u boku Nadii.
- Przepraszam, ale ona jest za droga, nie stać mnie na nią. - Ania spojrzała na metkę i ze strachem, jak i ze smutkiem wypowiedziała to zdanie.
- Wiesz... moja siostrzenica chodzi do tego samego liceum co wy. Po znajomości mogę wam obniżyć o, nie wiem, jakieś sto złotych cenę, bo naprawdę ta sukienka nie należy do tanich.
- Naprawdę? Dziękuję! - niekontrolując się, brązowooka rzuciła się na szyję śmiejącej blondynce.
- Nie ma za co, ale teraz puść mnie, bo zaraz umrę. - wydyszała do ucha uwieszonej na jej szyi dziewczynie.
- Przepraszam. - powiedziała skruszona i odeszła się przebrać.
Kiedy wyszła z przebieralni, Nadia stała przy kasie i dyskutowała o czymś z ekspedientką. Warto jeszcze wspomnieć, iż nie tylko Ania wybierała dla siebie sukienkę. Nadii kieszonkowe także porządnie ucierpi. Po zapłaceniu, obie w dobrych humorach, wyszły na świeże powietrze. Na chwilę stanęły w miejscu rozkoszując się zapachem skoszonej trawy. Pozwoliły słońcu, które tonęło w pomarańczowych chmurach, by oświeciło ich twarze bladym blaskiem.
- Piękny zachód słońca, nieprawdaż? - pierwsza z zadumy otrząsnęła się ruda.
- Tak często niespotykany. - przytaknęła jej szeptem brązowooka. - Chodźmy coś zjeść. Jestem strasznie głodna. - dodała po chwili, po czym nie patrząc na przyjaciółkę ruszyła w stronę restauracji.
Wieczorem, już w swojej sypialni, zawarły układ. "Nie pokażemy sobie sukienek aż do dnia balu." Ciekawe czy dotrwają w tym przedsięwzięciu.